poniedziałek, 27 października 2014

Zobacz, autentyczne ruiny!

Rano, raniutko, no... ok. 10-tej, idziemy uliczkami w stronę majaczącego w oddali Koloseum, którego zwiedzanie zdominowało dzisiejszy dzień.


Całkiem duże to Koloseum...trzeba je kawałek obejść dookoła żeby dojść do wejścia.


Kolejka po bilety zakręcała kilkukrotnie i praktycznie zaczynała się jeszcze na zewnątrz, pomimo iż jesteśmy chyba po sezonie? Zaczęliśmy się zastanawiać co się tu dzieje np. w sierpniu-wrześniu.


Koloseum zachwyciło nas swoim rozmachem.



Jedyne zachowane do dziś schodki, które służyły za siedzenia i okalały cała budowlę.


Trudno uwierzyć, że na drewnianą posadzkę wylewano wodę i urządzano inscenizacje bitew morskich. 




Cała konstrukcja robi wrażenie, zarówno część naziemna jak i podziemna. Małe cele i wąskie korytarze, wspierające niegdyś gigantyczną scenę.


Części kolumn, leżą w zagrodzonych korytarzach.



Do toalety lepiej nie iść z pełnym pęcherzem :-)


Arco di Constantino. Ogromny, szyja boli od zadzierania głowy :-)


Jeszcze rzut oka na całe Koloseum.


S.P.Q.R. - Senatus Populusque Romanus, czyli Senat i Lud Rzymski, hasło wyryte na Arco di Tito, Łuku Tytusa, do dziś widzi się je w Rzymie praktycznie na wszystkich elementach użyteczności publicznej (studzienki kanalizacyjne, itp). 


Malowniczo zarośnięta fontanna w ogrodach Palatynu.


Łukasz nie lubi pozować do zdjęć i postanowił to wyrazić :-)


Takie rzeczy robią na mnie wrażenie - jedyny zachowany stiuk z całego korytarza takich. 


Papirus, rośnie sobie :-)


Pokusiłam się o panoramę Rzymu, widok z Palatynu. 


Skończyłam robić panoramę, odwracam się a tu... dzień dobry!


Drzewka cytrynowe i limonkowe to norma.


Forum Romanum, po kawałku. Tu odbywały się najważniejsze uroczystości w starożytnym Rzymie. 





Byla taka zabawna wycieczka, w żółtych czapeczkach :-) Szli do Ust Prawdy.


Które tylko cudem udało się sfotografować bez turystów trzymających w środku łapska. My nie podchodziliśmy macać :-) 


Żółte czapeczki grzecznie stały w wychodzącej na ulicę kolejce.


Skutery wszędzie :-)


Wreszcie przerwa na kawę i makaron, łazimy już ok. 5 godzin. Z czego większość to Koloseum, Palatyn i Forum Romanum. Kawiarenka na wyspie Tyberina, bo dotarliśmy aż tu.




W Rzymie już tak jest, idziesz sobie idziesz, domy, uliczki i nagle zabytek. Autentyczne ruiny, w środku miasta.


Po prostu stare domostwa i uliczki.




W którymś momencie, w drodze do fontanny de Trevi, weszliśmy w takie patio, pięknie malowane i zdobione. Nie mogę jeszcze znaleźć informacji co to jest ale nie zdziwię się jeśli to po prostu zwykłe podwórko. Jest piękne i wyjątkowe jak wszystko tutaj bo to po prostu jest Rzym :-)





Niestety pech, fontanna de Trevi, którą tak bardzo chciałam zobaczyć jest aktualnie w remoncie.


Panteon za to nie był. Znowu głowa mocno w górę żeby objąć całość wzrokiem.


Sklepienie i wnętrze. Kolejny obiekt przytłaczający swoim rozmachem.



Mały policjant a do upilnowania takie duże drzwi :-)


Odpoczynek na Piazza Navona.




Jeśli ktoś ma kompleksy związane z wiekiem to tu je wyleczy. Wszystko jest bardzo leciwe :-)



Jak dotąd wszystko w Rzymie robi na nas ogromne wrażenie, na mnie w szczególności Koloseum i Forum Romanum. Łazimy bezustannie i wieczorem bolą nas stopy. Zasłużyliśmy na pizzę. Ciasto jest cieniutkie jak papier. Nie pożałowaliśmy sobie i w jednej pizzerii zjedliśmy po jednej pizzy a za chwilę weszliśmy jeszcze do drugiej i zamówiliśmy jeszcze jedną na pół.


Po drodze jeszcze fotka z Piazza della Republica.





3 komentarze:

  1. WOW WOW WOW:D
    no i super pomysł z tym blogiem;p Mogę wam co wieczór pozazdrościć troszkę:) Mega:D
    - Monika M:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zazdrość! Przywieźcie Pizze! :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że podglądacie, buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń