niedziela, 26 października 2014

Rzym już śpi :-)

Do Rzymu dotarliśmy dziś po godzinie 16tej. Zatem na pierwszy rekonesans wyszliśmy gdy zrobiło się już ciemno ale i tak udało mi się pstryknąć kilka fotek. W Rzymie nocą też jest pięknie :-)

Ale od początku...

Jeszcze na Okęciu, czekamy na odprawę.


Wizzair: kto pierwszy ten lepszy, Łukasz wpadł do samolotu tylnymi schodkami, rozdeptując po drodze jakaś zakonnicę, która ledwo wchodziła z walizką po schodkach, zamiast jej np. pomóc...ech.. no ale miejsca przy oknie zajął :-)


Odrywamy się od ziemi!


Wszystko robi się malutkie i po chwili już jesteśmy w chmurach.


Minęły dwie spokojne godziny i już jesteśmy nad Włoskim wybrzeżem.



Coraz niżej...


I już jesteśmy na lotnisku w Rzymie. Przywitała nas piękna pogoda. Było słonecznie i ok. 15 stopni.



Wysiadka, pakowanie się do busa, pilot je kanapkę, nuda i rutyna ;-)


Pokój w hotelu mieści tylko łóżko i malutką łazienkę.


Znajduje się za to w ładnej kamienicy, sufit w pokoju ma ze cztery metry. Tak wygląda korytarz.


Tak klatka schodowa.


Tak zaś nasz hotel wygląda z zewnątrz. Via Firenze.


Była już szósta gdy wytarabaniliśmy się z hotelu na rekonesans.


Mimo późnej pory, kolejka do Palazzo delle Esposizioni. Dziś było bezpłatne wejście na event pt. "Numbers. Everything that counts, from zero to infinity" - czyli wszystko o liczbach.



Kafejka na Via Nazionale.


Spacerując w poszukiwaniu jedzenia i ogólnie zapoznając się z okolicą, doszliśmy do Piazza Venezia i zwiedziliśmy sobie teren wokół Altare della Patria, czyli pomnika Victora Emanuela II, pierwszego króla Włoch. U stóp budynku leży ichniejszy Grób Nieznanego Żołnierza. Ponoć pomnik sam w sobie jest niechlubnie określany "maszyną do pisania".


Swój urok mają także zupełnie anonimowe osobliwości jak np. ta malutka fontanna.


Lub urocza zabytkowa kasa, w sklepie ze słodyczami.


Tego wieczoru doszliśmy do Campo de Fiori i weszliśmy na jakieś jedzonko.



Rozpoczęcie naszej wycieczki uczciliśmy kieliszkiem Prosseco.


Do jedzenia zamówiłam bruschettę z serem la bufala i pomidorkami cherry i tak się na nią rzuciłam, że dopiero jak już kończyłam, przypomniałam sobie o zdjęciu.


W drodze powrotnej, przystanęliśmy na tyłach Altare della Patria i pstryknęłam kilka fotek Forum Romanum.




Na koniec dnia doszliśmy do wniosku, że zagęszczenie zabytków jest w Rzymie tak duże, że podczas przypadkowo wybranej trasy spacerowej "zalicza się" co najmniej kilka obiektów-unikatów w skali światowej.
Nogi bolą nas już trochę dziś a co dopiero będzie jutro :-) Nie możemy się jednak doczekać dnia :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz